-Oczywiście że nie,masz tu nawet od razu - mówiąc to,wyciągnąłem z kieszeni worek z monetami
-No dobrze,jesteśmy kwita. przymrużyła oczy,wyrywając mi go,po czym wstała
-Chcesz to mogę nawet robić Ci za montera i tak nie mam zbyt wiele do roboty - wyszczerzyłem się
-Chyba nie skorzystam.. burknęła widać dalej zła
-Poproszę zwykłą z sokiem dzikiej róży i dodatkiem miodu jak masz.A sobie najlepiej zaparz melisę -zarechotałem wściekle
-Phi,jak chcesz to dostaniesz wrzątkiem w twarz za takie odzywki - syknęła
-Oj już dobrze,dobrze królowo sztywności.. przewróciłem oczami
-Chyba zaraz dodam Ci kilka ran do kolekcji - strzeliła palcami u dłoni z sarkastycznym uśmieszkiem i zniknęła w kuchni.Phi,ale z niej brutal,mimo że na taką nie wygląda.
Skorzystałem z okazji i wyskoczyłem przez okno,robiąc to oczywiście cichaczem.Pognałem do kwiaciarni i kupiłem rosiczkę.Ale zaraz się wróciłem po mały bukiet fioletowych frezji.Gdy skoczyłem na daszek,spojrzałem w drugie,nierozbite okno by zorientować się czy jest już w pokoju dziewczyna.Odpowiedź była przecząca,więc nabazgrałem na lekko zakurzonym oknie - "sztywniara".Zaraz jednak zmyłem napis stwierdzając że może się serio zdenerwować i napisałem "przepraszam" dorysowując tu motylki i serduszka.Nie wyszły za pięknie ale się starałem.Gdy wlazłem przez okno,za stole stały już herbatki.Pięknie pachniały mmm.Położyłem też bukiet na jej łóżku a rosiczkę jako niewypalony żart,wyrzuciłem przez okno.Dziewczyna pojawiła się szybciej niż myślałem,rozczesując swoje długie włosy,szczotką.
-Myślałam już że ode mnie uciekłeś - zaśmiała się
-Nie no co ty,byłem ten..siku - wypaliłem zmieszany
-Dopiero Ci się zachce po herbatce kibelka - złowrogi ton i diabelski uśmiech sprawiły że przeszyły mnie dreszcze
-To chyba sobie jednak odpuszczę - zaśmiałem się,owijając sobie wokół rany na ręce bandaż
-Nie no żartuję.Ale masz przynajmniej karę za włażenie do cudzego mieszkania bez zaproszenia - burknęła
-A ty masz karę za nieumyte okna - uniosłem dwa razy brwi do góry,znowu szczeniacko się ciesząc
<Arris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz